Wielki wojownik z dalekiego kraju przybył do Chin w poszukiwaniu tajemniczego dziecka, o którym fama głosiła, że nie można go pokonać. Wojownik wcześniej stoczył setki zwycięskich pojedynków z mistrzami miecza, szabli i włóczni w różnych krajach i uważał się za niepokonanego. Drażniły go jednak uporczywe pogłoski o niezwyciężonym chińskim dziecku, więc chciał położyć kres tej legendzie.
Przybył do wsi, w której miało mieszkać tajemnicze dziecko i odnalazł jego chatę. Zastał w niej kobietę gotującą jakąś potrawę w ogromnym kotle. Kobieta wyjaśniła mu, że gotuje obiad dla synka i poprosiła by poczekał w sąsiednim pokoju.
„W takim kotle gotuje się posiłki dla wojska” pomyślał wojownik, ale przez grzeczność o nic nie pytał. W pewnym momencie ziemia zadrżała od ciężkich kroków i do chaty wkroczył chłopiec – olbrzym. Wojownik pomyślał tylko, że musi on ważyć więcej niż kilka koni ale, że stoczył już wiele walk z groźnymi przeciwnikami, nawet to nie zbiło go z tropu.
– Słyszałem, że jesteś niepokonany. Chciałbym stoczyć z tobą walkę – powiedział wojownik. – Dobrze – odparł chłopiec – muszę jednak wcześniej spełnić prośbę ojca i przesunąć pewną skałę, by ojciec mógł powiększyć pole.
Chłopiec wyszedł, a wojownik usłyszał po chwili potworny grzmot, od którego zatrzęsła się ziemia. Wybiegł przed chatę i zobaczył, jak chłopiec przewraca ogromną górę turlając ją, jakby nic nie ważyła. Wojownik po cichu opuścił wieś, powrócił do swego kraju i zaniechał dalszych pojedynków. Ludzie stopniowo o nim zapomnieli.
Morał jest dość czytelny: nigdy nie będziesz tak wielkim wojownikiem, byś nie trafił na większego. Szukanie konfrontacji, sprawdzanie się, nie ma sensu. Jeśli zacząłeś toczyć walki na ringu, macie czy platformie leitai, to z całą pewnością kiedyś w końcu przegrasz. Szukanie konfrontacji nieuchronnie prowadzi do klęski.
Ale jest i morał głębszy. Człowiek naprawdę silny nie musi swej siły sprawdzać. Zna swoją wartość i nie porównuje jej z wartością innych ludzi. Nigdy nie będzie czuł się pokonany, bo nie przeszkadza mu to, że ktoś może osiągać lepsze od niego rezultaty. Prawdziwy mistrz zaprzyjaźniłby się z chińskim chłopcem, a nie szukał z nim walki.
Kultura chińska inaczej, niż europejska definiuje pozycję człowieka w jego środowisku. Europejczyk odnosi swoją wartość do innych ludzi. Jest dla niego ważne, czy jego umiejętności są większe, czy mniejsze od umiejętności innych. Będąc „lepszym” od innych odczuwa satysfakcję, a osiągając wyniki gorsze, czuje dyskomfort. Dla Chińczyka, punktem odniesienia nie są inni, lecz on sam. Ważne jest, że się rozwija, robi postępy, a nie to, jak się ma do postępów innych. Jest w tym pozorna sprzeczność. Europejczyk, będąc indywidualistą, dążącym do zaspokojenia swojego egoizmu, bardzo liczy się z opinią środowiska i ta opinia potrafi go wspomagać lub niszczyć. Chińczyk, który swoje wysiłki potrafi niemal bez reszty poświecić dążeniom grupy, w swoim własnym rozwoju zupełnie nie interesuje się opinią otoczenia. To właśnie dlatego potrafi z nieprawdopodobną cierpliwością realizować podjęty zamiar (na przykład robić dwustronny haft na jedwabiu pojedynczą nitką jedwabnika przez piętnaście i więcej lat – patrz niżej).

Autor: Krzysztof Łoziński
Artykuł zamieszczono za zgodą autora